Posty

Scott Lobdell – prawdziwy arcywróg Jasona Todda

Obraz
Od kiedy miał miejsce ostatni reset uniwersum DC i nastały czasy New52 (polskie Nowe DC), nad seriami z Red Hoodem w tytule sprawuje pieczę ten sam pisarz – Scott Lobdell. Nawet gdy wprowadzono Rebirth (polskie Odrodzenie), większość serii dostała nowy zespół kreatywny, jednakże serię Red Hoodową nadal pisze ta sama osoba. Nie wiem, z jakim demonem Lobdell zawarł pakt, ale jest bardzo skuteczny, bo pomimo niezbyt dobrego odbioru wszelkich serii przez niego pisanych dla DC w ostatnich latach, nadal trzyma on monopol na tytuły z Jasonem Toddem w roli głównej bądź jako przywódcy drużyny. Osobiście mam tyle problemów z pisaniną Lobdella, że powoli staje się on moim komiksowym arcywrogiem, jednakże w tym poście chciałabym się skupić na jednej konkretnej kwestii - alienacji Jasona. Zanim nastało New52, Jason nie był w najlepszych relacjach z resztą batrodziny. Jednakże po restarcie zaczął powoli wracać do łask. Już w pierwszym batrodzinowym evencie, “Śmierć Rodziny”, Jason j

"Vision" – gotycka wizja Toma Kinga

Obraz
[Tekst zawiera spoilery do komiksu "Vision"] Tom King od jakiegoś czasu jest jednym z tych “dużych” nazwisk w komiksowym światku. Zadziało się to za sprawą kilku serii, które otrzymały wszechobecnie pochlebne recenzje, a następnie umocniło, gdy King dostał pod swoje pióro postać Batmana w jego solowym tytule. Jedną z tych głośnych chwalonych serii jest "Vision" opublikowany przez wydawnictwo Marvel. Głównym rysownikiem serii był Gabriel Hernandez Walta, który pomógł w przepiękny sposób ukazać nam historię, która przed jego wkładem istniała jedynie w głowie Kinga. Komiks ten wychodził na przestrzeni dwunastu zeszytów w latach 2015-16, a w 2017 otrzymała nagrodę Eisnera w kategorii Best Limited Series or Story Arc. Osobiście mam z pisaniną Kinga bardzo mieszaną relację, jestem mu dozgonnie wdzięczna za bycie współpisarzem “Graysona”, uwielbiam jego “Mister Miracle”, ale jego “Batman” nie do końca do mnie przemawia. Wreszcie, z prawie dwuletnim poślizgiem, przysze

Robin opuszcza gniazdo – Dick Grayson w "Titans"

Obraz
Spośród stadka batmanowych dzieci, Dick Grayson jest zazwyczaj uznawany za tego najbardziej łagodnego. Podczas gdy Jason Todd jest kojarzony jako ten, który umarł i wrócił jako złoczyńca, Tim Drake jako przepracowujący się nerd, a Damian Wayne jako pomiot Demona, który by wszystko dźgał – Dick jest cyrkowcem z uśmiechem przyklejonym do twarzy. (Tak, tylu już było Robinów płci męskiej, nie wspominając już o reszcie batrodziny, ale o kolekcjonowaniu sierot przez Bruce’a może kiedy indziej…) To Dick był dzieciakiem biegającym u boku Batmana w serialu z lat 60., krzyczącym “Holy umbrellas, Batman!”, i przywódcą drużyny w ukochanych przez wszystkich animowanych “Młodych Tytanach”. A potem wyszedł pierwszy zwiastun aktorskiego serialu “Titans”, Dick powiedział “Fuck Batman” i się zaczęło… Jak Dick może tak mówić! Przecież to ten grzeczny prawilny Robin! – Poniższy tekst zawiera spoilery do serialu “Titans” –           Osobiście byłam zachwycona, gdy pierwszy raz usłysz

Zbędne wątki w dziejach Żołnierza Mrożonki

Obraz
Wątki dotyczące Bucky’ego Barnesa w MCU były od początku głównie dźwigniami przesuwającymi do przodu fabułę Steve’a Rogersa, jednak same w sobie pozostawały na tyle dobre, aby Bucky zyskał rzeszę nowych fanów dzięki swoim występom w filmach. Sama byłam taką osobą i zainspirowana dwoma pierwszymi częściami “Kapitana Ameryki” spod szyldu MCU, zanurkowałam w komiksy z Buckym, poczynając od sztandarowego runu Brubakera, a kończąc na podróży w lata czterdzieste, kiedy Bucky był wojskową maskotką, która następnie wykonywała brudną robotę Capa. A potem przyszła “Wojna Bohaterów” i wszystko się posypało. Tekst zawiera spoilery do filmu “Czarna Pantera”. Jeśli go jeszcze nie widzieliście, to co tu jeszcze robicie? Biegusiem do kina!             Trzecia część filmowego “Kapitana Ameryki” była dla mnie ogromnym zawodem i do dzisiaj uważam go za jeden z najgorszych filmów MCU. Seans w kinie był rozczarowaniem rosnącym z każdą minutą, jednak moją niechęć przypieczętowała scena po napis

Mutanci, rodzina i krew

Obraz
Niedawno miała miejsce polska premiera DVD i BluRay filmu "Logan". Dla nierozgarniętych w temacie i/lub wciąż nieprzekonanych do seansu, zapraszam do lektury mojego tekstu o "Loganie" na tle uniwersum kinowego X-Men, który napisałam dla portalu szuflada.net 😉             Filmowy Marvel nie samymi Avengers stoi, mimo że czasem można odnieść takie wrażenie. Choć od innego studia niż bardziej znani bohaterowie, tacy jak Kapitan Ameryka czy Spider-Man, filmy o członkach X-Men ukazują się w regularnych interwałach od 2000 roku.             Historie o mutantach i drużynie X-Men są komiksowym sukcesem od dziesiątek lat – w ogromnym stopniu będące metaforą dojrzewania, inności oraz walki o prawa mniejszości, w każdym pokoleniu potrafią umościć sobie miejsce w sercach fanów. Logicznym więc ruchem ze strony producentów filmowych było zabranie się za adaptację tych opowieści. Czytaj dalej >>>

“Co zakwitło, musi zwiędnąć” — recenzja komiksu “Stolp”

Obraz
Pierwszy raz na Stolp natrafiłam przypadkiem, gdy w ramach prokrastynacji przeglądałam zapowiedzi wydawnicze polskich komiksów. Nazwa od razu rzuciła mi się w oczy, lecz szybkie sprawdzenie nazwisk autorów wystarczyło, aby moje zdziwienie przekształciło się w zaintrygowanie.             Dla niewtajemniczonych, “Stolp” to niemiecka nazwa miasta Słupsk (ostatnimi czasy znanego głównie z naszego aktualnego prezydenta). Słupsk jest miastem rodzinnym zarówno moim, jak i autorów owego komiksu: Daniela Odiji i Wojciecha Stefańca. Pomimo tytułu, akcja komiksu nie ma miejsca w Słupsku, choć zdecydowanie widać nim inspirację. Ale o tym za chwilę… (od lewej: prowadzący spotkanie Wojciech Szot, Wojciech Stefaniec, Daniel Odija; Słupsk, kawiarnia Kafeina, 30.06.2017)             Miałam wiele szczęścia, że moja wizyta w rodzinnych stronach zbiegła się ze spotkaniem autorskim promującym Stolp . Poszłam na nie z wielkim entuzjazmem, jako że uczęszczałam kiedyś na warsztaty l