Robin opuszcza gniazdo – Dick Grayson w "Titans"


Spośród stadka batmanowych dzieci, Dick Grayson jest zazwyczaj uznawany za tego najbardziej łagodnego. Podczas gdy Jason Todd jest kojarzony jako ten, który umarł i wrócił jako złoczyńca, Tim Drake jako przepracowujący się nerd, a Damian Wayne jako pomiot Demona, który by wszystko dźgał – Dick jest cyrkowcem z uśmiechem przyklejonym do twarzy. (Tak, tylu już było Robinów płci męskiej, nie wspominając już o reszcie batrodziny, ale o kolekcjonowaniu sierot przez Bruce’a może kiedy indziej…) To Dick był dzieciakiem biegającym u boku Batmana w serialu z lat 60., krzyczącym “Holy umbrellas, Batman!”, i przywódcą drużyny w ukochanych przez wszystkich animowanych “Młodych Tytanach”. A potem wyszedł pierwszy zwiastun aktorskiego serialu “Titans”, Dick powiedział “Fuck Batman” i się zaczęło… Jak Dick może tak mówić! Przecież to ten grzeczny prawilny Robin!

– Poniższy tekst zawiera spoilery do serialu “Titans” –

          Osobiście byłam zachwycona, gdy pierwszy raz usłyszałam serialowego Graysona dobitnie oznajmiającego, co sądzi o Batmanie. Dick i Bruce są postaciami, które są do siebie o wiele bardziej podobne niż by chciały, co jest oczywistym źródłem konfliktu w wielu sytuacjach. Ta dynamika jest bardzo ciekawym elementem zarówno dla twórców historii o nich, jak i odbiorców. Moim zdaniem robienie z Dicka wiecznie uśmiechniętego Cudownego Chłopca jest spłycaniem jego postaci, szczególnie gdy wyrósł już z zielonych gatek i zaczyna szukać swojego miejsca na świecie, bez Batmana. Bruce i Dick obaj są liderami z natury i gdy Dick dorasta i staje się przywódcą Młodych Tytanów, napięcie między Dynamicznym Duetem jest wyraźnie obecne podczas codziennej współpracy. Zarówno Dick, jak i Bruce mają również zatwardzenie emocjonalne i problem z wyrażaniem uczuć, co w komiksach najczęściej prowadzi do licznych niedomówień, a potem kończy się fizyczną przemocą między tą dwójką, z poważnymi rozmawami dziejącymi się między kolejnymi uderzeniami.

Nightwing Vol. 3 #30 (2014)
Dick: Po tym wszystkim, Bruce, jeśli zgodzę się na to, o co mnie prosisz…
Już nie będzie tak samo. Nie może być.
Bruce: Wiem. Wiem, że cię krzywdzę. Moją rodzinę. Ale jestem gotów na to poświęcenie,
bo ja się nie poddaję, ja nie ustępuję. Ale ty? Czy jesteś nimi? Czy jesteś mną?
Po tym, jak Syndykat Zbrodni cię porwał, torturował, zabił…
Powiedz mi, Dick, mój chłopcze, po tym wszystkim… Poddasz się? Ustąpisz?

          Szczególnie ciężkim okresem był dla nich moment, kiedy Dick opuścił Batmana w roli pomocnika. Choć na przestrzeni lat i po kolejnych kryzysach mieliśmy kilka powodów ostatecznego odejścia Dicka, to bez względu na to, co było ostatnią kroplą w czarze goryczy, zawsze dalej następuje bardzo skomplikowany okres w ich relacji. Dick i Bruce kompletnie zrywają kontakt i przechodzą przez co najmniej kilka nieprzyjemnych spotkań, zanim znowu zaczynają się dogadywać.

Nightwing Vol 2. #101 (2005)
[Alfred powstrzymywał nas przed mówieniem rzeczy, których potem byśmy żałowali. Zawsze wierzył, że Dynamiczny Duet może przetrwać wszystko. Moża poza sobą nawzajem.]
Dick: Wygląda dobrze, co nie?
Bruce: Długie getry byłyby bardziej praktyczne.
Dick: Bat-gacie są akurat. Lżej jest!
Bruce: Pamiętaj o brzemieniu, jakie ze sobą niesie ten strój.
Dick: Wygląda na to, że wreszcie mogę porzucić skrzacie buciki i gatki, co?
Bruce: Musimy porozmawiać.
[Zabawne, że to zawsze oznaczało, że ty mówisz, a ja słucham.]

Batman Vol. 1 #416 (1988)
Dick: Chcę porozmawiać.
Bruce: Nie odzywałeś się od osiemnastu miesięcy. Skąd ta nagła potrzeba nawiązania kontaktu?
Dick: Bo między nami pozostało wiele niedopowiedzeń. I uważam, że jesteś mi winien pewne wyjaśnienia, Bruce.
Bruce: Co sprawia, że uważasz, że ja jestem tobie cokolwiek winien?
Dick: Lata, które spędziliśmy jako Batman i Robin. Byliśmy Dynamicznym Duetem… Nie pamiętasz?

Właśnie w tym momencie życia Dicka Graysona poznajemy go w “Titans”. Bycie Robinem było całym jego życiem… do momentu, gdy przestało być. Dick w serialu zostaje policjantem po tym, jak uciekł spod skrzydeł Batmana, bo walka o sprawiedliwość jest nie tylko czymś, czego nauczył go Bruce, ale fundamentalną częścią jego osoby. Dick wie, że chce pomagać ludziom i wsadzać przestępców za kratki, lecz jeszcze nie jest pewien jakie są najlepsze ku temu środki. Dick sam zauważa, co leży u stóp problemu jego współpracy z Batmanem i w pierwszym odcinku mówi o swoim “partnerze z Gotham”: “Dla wielu ludzi był bohaterem. Dla mnie też. Nie cofał się przed niczym, każdy problem rozwiązywał pięściami. Na początku podziwiałem to, co robił… lub co próbował robić. Ale musiałem odejść. Bo stawałem się do niego zbyt podobny.” Dick przestaje być dzieciakiem, który uważa Batmana za idola, i zaczyna dostrzegać kryjącego się pod maską skrzywdzonego przez życie mężczyznę, który w ramach terapii bije po nocach ludzi w przebraniu – zdaje sobie sprawę, że staje się takim samym mężczyzną, lecz dla niego jest jeszcze czas, aby zboczyć z tej ścieżki. W wersji serialowej na tym etapie nie ma jeszcze swojej drużyny nastoletnich pomocników, którzy również zaczynają wkraczać w dorosłe niezależne życie, aby wesprzeć go w szukaniu nowej drogi. Dick jest osamotniony i zagubiony, przez co wpada w błędne koło przemocy, bo tylko taki sposób na radzenie sobie z życiowymi frustracjami zna z domu Wayne’ów.
          Swoją drogą, serialowa adaptacja Dicka upodabnia go jeszcze bardziej do Bruce’a niż komiksowa w jednym względzie – zbierania napotkanych na drodze sierot. Jak wspomniałam, gdy komiksowy Dick przestaje być pomocnikiem Batmana, odchodzi, aby być pełnoetatowym przywódcą Młodych Tytanów. Serialowy Dick jest samotny na początku swojej drogi uniezależnienia od Batmana i dopiero spotyka Rachel, dla której szybko staje się przyszywanym starszym bratem. Jest to dość batmanowa rzecz, aby brać pod swoją opiekę zagubionego dzieciaka i w ten sposób odnaleźć motywację, by stać się lepszym.


          Co z ostatnim odcinkiem, pewnie chcecie zapytać. Co z wizją Dicka, gdzie zabija Batmana? Nawet jeśli Dick nie jest tylko uśmiechającym się cyrkowcem, to jednak takie posunięcie było chyba zbyt mroczne, nawet jak dla niego! Tutaj odpowiadam krótko: była to wizja napędzana przez Trigona, a pod wpływem magii nawet najlepsze postacie postępują irracjonalnie. Co więcej, jeśli bierzemy pod uwagę rzeczywistość, w której Batman dopuściłby się takich zbrodni, jakie miały miejsce w wizji manipulowanej przez Trigona, uważam, że Dick jak najbardziej czułby się odpowiedzialny za czyny Bruce’a i powstrzymanie go.
          Ale chcę też tutaj powiedzieć, że generalnie nie jestem ogromną fanką ostatniego odcinka. O ile wizja Trigona miała być z zamysłu światem, gdzie wszystko nam trochę nie pasuje, jakby ktoś nam w nocy przesunął wszystko w mieszkaniu o centymetr w lewo, to wydaje mi się, że tutaj trochę za krzywe było to zwierciadło. Mój największy problem jednak tkwił w tym, że Batman, który wreszcie zabił Jokera, powinien był to zrobić dla Jasona. W tej rzeczywistości Jason był na wózku z powodu innego gothamowego złoczyńcy i o ile miło, że tym razem DC nie chciało tak ochoczo zabijać drugiego Robina, to jednak wolałabym, żeby to Joker był odpowiedzialny za jego skreślone życie i żeby to było powodem przekroczenia granicy przez Bruce’a. Należy się Jasonowi po tym wszystkim, co w komiksach z Batmanem i Jokerem przeszedł, żeby chociaż w demonicznej wizji w serialowej adaptacji to dla niego Batman wreszcie zabił Jokera. Ale o Jasonie w “Titans” może napiszę więcej kiedy indziej, w osobnym poście.
          Jako ciekawostkę chciałabym jednak wspomnieć, że komiksowy Dick również ma taką nieprzyjemną wizję alternatywnej rzeczywistości na karku. W opublikowanym w 1997 roku zeszycie #10 serii “Nightwing”, pod wpływem psychodelicznego gazu Scarecrowa, Dick doświadcza swojego największego koszmaru: nigdy nie jest wystarczająco dobry, w żadnej dziedzinie swojego życia. W owej wizji Dick jest w nieszczęśliwym małżeństwie z Donną Troy, która zdradza go z Royem Harperem. Dzieci Dicka zazdroszczą wszystkiego sąsiadom – Bruce’owi i Selinie. W pracy również nie układa mu się najlepiej: Tim Drake (wtedy w rzeczywistości obecny Robin, który obrał ten tytuł po śmierci Jasona) uważa go za niekompetentnego współpracownika, a jego nowym przełożonym zostaje Jean Paul Valley (który w rzeczywistości został wyznaczony na nowego Batmana przez Bruce’a, gdy ten miał złamany kręgosłup, mimo że Dick był równie dobrym i bardziej oczywistym kandydatem). Całe życie Dicka zaczyna się sypać, więc ten zwraca się o poradę do swojego idealnego sąsiada – Bruce’a. Ten, w ramach życiowej lekcji, zrzuca z wysokiego budynku syna Dicka, aby ten mógł udowodnić, że rzeczywiście jest w stanie dla swojego dziecka zrobić wszystko, tak jak twierdzi. Dick skacze za synem, lecz gdy dociera do niego, ten jest już martwy.

Dick, nad ciałem syna: Mój boże…
Chłopiec rozwożący gazety: Chyba panu nie wyszło, panie Grayson. Ale proszę się tym nie zamartwiać. Porażka to wcale nie taka tragedia.
Dick: J.T.? Nie zjechałeś za bardzo ze swojej trasy?
Chłopiec: Jestem jak pan, też za bardzo próbuję. Za dużo na siebie biorę. Takim naciskiem na samego siebie można wpędzić się do grobu.
Dick: Jak masz na imię? Co oznacza “J.T.”?
Chłopiec: Jason. Jason Todd.

          Bycie niewystarczającym dla innych jako największy koszmar Dick Graysona świetnie go podsumowuje jako osobę. Taki też jest serialowy Dick i niejako pokazuje to też wizja z ostatniego odcinka – nie jest wystarczająco dobrym synem i pomocnikiem, aby być w stanie powstrzymać Bruce’a przed jego ostatecznym załamaniem. Równocześnie zawodzi i jego, i Kory, która ginie podczas misji, której on dowodzi, i swoją rodzinę, która jest w potrzebie, lecz on nie jest u boku żony i dziecka. Popychając Dicka w tym kierunku i pokazując mu taką rzeczywistość, Trigon jest w stanie położyć swoje łapska na lękach, a więc i ciemności, która skrywa się w Dicku.
          Moim zdaniem to poczucie zagubienia i brak pewności w swoje możliwości mają swoje korzenie w byciu wychowanym przez Batmana. Dick wczesne dzieciństwo spędził w cyrku, gdzie był genialnym dzieckiem akrobatą, kochanym przez rodziców i resztę artystów – to wszystko zostało mu brutalnie odebrane. Został przepełniony gniewem oraz potrzebą sprawiedliwości i wtedy trafił pod skrzydła Bruce’a Wayne’a. A Bruce nie jest osobą, która łatwo prawi komplementy, w jego mniemaniu dyscyplina jest ważniejsza niż pochwała. A o trudnościach z wyrażaniem uczuć u Batmana już pisałam wcześniej.


          Nie powiem, bardzo chciałam zobaczyć przemianę Robina w Nightwinga w tym sezonie “Titans”, a zamiast tego dostałam dziwnie urwany finałowy odcinek (według plotek pierwotnie przedostatni), który kończy się na Dicku poddającym się ciemności Trigona. Pozostaje mi tylko nadal czekać na ową ewolucję w Nightwinga w sezonie drugim, gdzie Dick przezwycięży demonie manipulacje (co do czego nie mam wątpliwości, bo jak nie mój ukochany Cudowny Chłopiec, to kto!) i poczuje, że jest wystarczająco dobry dla swoich nowych przyjaciół. Gdyż Dick nie jest tylko zagubionym Robinem, ani jedynie wiecznie uśmiechniętym cyrkowcem; jest cudownie rozbudowaną mieszanką tych dwóch elementów, oraz wielu, wielu innych… Pierwszy sezon “Titans” dał mi tego “mroczniejszego” Dicka, teraz czekam na więcej odsłon, gdy jego postać będzie się dalej rozwijała. (A póki co, nie bójmy się więc powiedzieć: Fuck Batman, bo Dick ma tutaj jak najbardziej rację.)

Komentarze