"Vision" – gotycka wizja Toma Kinga

[Tekst zawiera spoilery do komiksu "Vision"]

Tom King od jakiegoś czasu jest jednym z tych “dużych” nazwisk w komiksowym światku. Zadziało się to za sprawą kilku serii, które otrzymały wszechobecnie pochlebne recenzje, a następnie umocniło, gdy King dostał pod swoje pióro postać Batmana w jego solowym tytule. Jedną z tych głośnych chwalonych serii jest "Vision" opublikowany przez wydawnictwo Marvel. Głównym rysownikiem serii był Gabriel Hernandez Walta, który pomógł w przepiękny sposób ukazać nam historię, która przed jego wkładem istniała jedynie w głowie Kinga. Komiks ten wychodził na przestrzeni dwunastu zeszytów w latach 2015-16, a w 2017 otrzymała nagrodę Eisnera w kategorii Best Limited Series or Story Arc. Osobiście mam z pisaniną Kinga bardzo mieszaną relację, jestem mu dozgonnie wdzięczna za bycie współpisarzem “Graysona”, uwielbiam jego “Mister Miracle”, ale jego “Batman” nie do końca do mnie przemawia. Wreszcie, z prawie dwuletnim poślizgiem, przyszedł czas na "Visiona".



     
     Vision jest synthezoidem – rodzajem androida, stworzonym ze sztucznej tkanki, która naśladuje tę ludzką, a stworzone z niej narządy są idealną kopią ludzkich i posiadają podobne funkcje. Został skonstruowany przez Ultrona w niecnych celach, jednak stał się na tyle samoświadomy, aby zadecydować, że woli być po tej dobrej stronie i dołączył do Avengers. Jednakże seria Kinga nie skupia się na superbohaterskich przygodach Visiona u boku Kapitana Ameryki i reszty ferajny, a na jego niekończącej się pogoni w celu zdefiniowania własnego człowieczeństwa. Miniseria Kinga opowiada o tym, jak Vision postanowił się ustatkować, więc stworzył trójkę synthezoidów na swoje podobieństwo. W ten sposób Vision, jego żona Virginia, oraz dwójka nastoletnich bliźniaków, Viv i Vin, zamieszkują razem w domku na przedmieściach. Gdy dowiedziałam się, że o tym jest "Vision", nie planowałam w ogóle sięgać po ten tytuł, nie interesowało mnie życie rodziny androidów spełniających stereotypowy amerykański sen. Jednak ogólne pochwały zrobiły swoje – stwierdziłam, że musi być w tej serii coś więcej, co sprawia, że oczarowała tyle osób. I rzeczywiście znalazłam coś, co oczarowało i mnie – fakt, że w "Visionie" wcale nie dostajemy amerykańskiego snu, a amerykański gotyk.
     Spodziewam się, że wielu z was podniosło właśnie brwi w zdziwieniu. Gotyk w historii o androidach? Gotyk kojarzy się głównie z katedrami, nawiedzonymi posiadłościami, potworami przemierzającymi nocą cmentarze i zjawami ubranymi w koronkowe suknie. I te skojarzenia są jak najbardziej poprawne – jeśli chodzi o europejski gotyk. Jako że Ameryka ma dopiero kilka setek lat, tamtejszy gotyk musiał się narodzić poza zamkami i mrocznymi ruinami pozostawionymi przez przodków. Gdy na wykładach z literatury amerykańskiej zaczęliśmy temat gotyku, doktor prowadzący zajęcia sięgnął pod katedrę, wyciągnął na wierzch spory nóż i powiedział: “gdyby to była opowieść z amerykańskiego gotyku, to bym was wszystkich teraz zamordował” (historia prawdziwa!). Ten nurt skupia się bardziej na napięciu i emocjach niż umiejscowieniu w stereotypowych zamkach. Choć nie brakuje w tych opowieściach nieludzkich kreatur, to często sam człowiek i jego szaleństwo są największym zagrożeniem. Nadaje to swoistą ponadczasowość i ułatwia adaptowanie tego nurtu na bardziej współczesne dzieła.


     Amerykański gotyk, jak i ten europejski, lubuje się w koncepcie istot nieludzkich, nie z tego świata i branych za potwory. Wiąże się z tym termin abhuman, opisujący tę separację od zwykłego ludzkiego życia. Rodzina synthezoidów z "Visiona" idealnie podpada pod tę kategorię, chociaż nie są wampirami z tradycyjnie gotyckich opowieści. Visionowie mają domek na przedmieściach, witają się z sąsiadami, Virginia macha bliźniakom z progu, gdy wychodzą do szkoły, a głowa rodziny codziennie rano idzie w garniturze do pracy. Jednak to wszystko to powłoka, to, co znajduje się głębiej, jest przecież prawdziwą kwintesencją. Visionowie codziennie siadają do posiłków, choć wcale nie jedzą, Viv i Vin nie muszą uczyć się do żadnego z przedmiotów szkolnych, bo posiadają zdalny dostęp do niezliczonych zasobów wiedzy, którą przetwarzają w tempie superkomputera, a Virginia używa swoją piękną kuchnię z katalogu jedynie po to, aby wyrzucić do śmietnika ciastka, które otrzymali w prezencie powitalnym od sąsiadów. Gdy czytamy o codziennym życiu rodziny, czujemy sztuczność tej egzystencji i pobudza to w nas poczucie niepokoju. Identyfikujemy element abhuman nie tylko dlatego, że Vision i jego rodzina są nienaturalnie różowymi androidami z zielonymi włosami, a poprzez ich zachowanie. Z jednej strony kibicujemy Visionowi, Virginii i dzieciom w próbie stworzenia rodziny prosto z amerykańskiego snu, ale nie potrafimy zignorować tych elementów, które w naszych oczach separują ich od zwyczajnych ludzi.


     Swoją drogą uważam, że King nieprzypadkowo osadził fabułę "Visiona" na przedmieściach. Współczesny amerykański sen Visiona mógłby spełniać się również w modnym apartamencie w Nowym Jorku, jednakże nasza rodzina synthezoidów zamieszkuje w domku z ogrodem i uśmiechniętymi sąsiadami, którzy przynoszą w prezencie świeżo upieczone słodkości. Amerykańskie przedmieścia mają swój specyficzny klimat, który dobrze służy współczesnym opowieściom sięgającym po styl amerykańskiego gotyku – jest to nawet wyróżniony podgatunek zwany zwyczajnie suburban gothic. Bernice M. Murphy, doktor literatury, która pierwsza zdefiniowała ten termin i poświęciła temu nurtowi całą książkę “The Suburban Gothic in American Popular Culture”, określiła, że najczęstszym wątkiem tego podgatunku jest niebezpieczeństwo wewnątrz rodziny lub sąsiedztwa. Zło czające się za urokliwym białym płotkiem, wewnątrz pastelowych ścian, pośród szerokich uśmiechów ludzi z malowniczego domku po drugiej stronie ulicy – takie zło posiada pewną perwersyjność, której nie znajdziemy w historiach dziejących się w ciemnych uliczkach i dzielnicach o złej sławie. Takich elementów mamy zdecydowanie na pęczki w "Visionie". Pośród sielsko pastelowych kolorów King świetnie buduje niepokój związany z takim niebezpieczeństwem od pierwszego zeszytu serii. Już na piątej stronie komiksu dowiadujemy się z narracji, że Nora i George, urocza para sąsiadów, która przyniosła rodzinie synthezoidów domowe ciasteczka na powitanie w sąsiedztwie, pod koniec historii zginie w pożarze wywołanym przez jednego z Visionów. Ta informacja, pozostawiona w tym miejscu, nie jest o tyle spoilerem, co świetnie podłożonym ziarnem, które będzie rozkwitało wraz z każdym kolejnym gotyckim elementem pojawiającym się w serii, aż będziemy z tkwiącym pod skórą napięciem przerzucać kolejne strony komiksu.


     Amerykańska kultura ma swoje korzenie w wierzeniach purytańskich, gdyż pierwsze kolonie ustanowione z powodzeniem na ziemiach skradzionych rdzennym Amerykanom były założone właśnie przez Purytan. Gdy sięgniecie głęboko ku początkom literatury amerykańskiej, traficie przede wszystkim na purytańskie kazania i poezję. Nie jest to więc zaskoczeniem, że ślady wpływów tego ruchu religijnego możemy odnaleźć w nurtach literackich, które nadeszły nawet setki lat później. Ruch purytański uważał, że człowiek powinien poświęcić całe swoje życie studiowaniu Biblii i kierowaniu się słowami zapisanymi w niej, nie było miejsca na rozrywkę czy jakiekolwiek przyjemności. Purytanie wierzyli, że określona część ludzkości jest z góry potępiona i nie trafi do raju, ale wciąż powinni żyć tak jak im przykazano, aby Bóg był przychylny i zbawił chociaż tę część z nich, która miała doznać jego łaski. Tworzyło to swoistą kulturę potępienia oraz pewnego rodzaju kolektywne sumienie; w tak zbudowanym społeczeństwie poczucie winy odgrywało wielką rolę i zakorzeniało się głęboko w ludzkiej świadomości. Ludzie obsesyjnie zamartwiali się nad własnymi grzechami, czasem wręcz doprowadzając się na skraj szaleństwa. A gotyk uwielbia szaleństwo.
     Taką ścieżką w "Visionie" idzie Virginia. Już na samym początku swojego życia dokonuje zbrodni w obronie swojej córki, która potem efektem domina doprowadza do kolejnych przewinień. Virginia próbuje spełniać marzenie swojego męża i być sercem ich rodziny, być jak “prawdziwa” matka i żona, jednakże konsekwencje jej czynów nie pozwalają jej na utrzymanie tej fasady za długo. Pogłębiające się poczucie winy widocznie wpływa na jej psychikę, jej system wydaje się zawieszać jak u maszyny, choć dzieje się to z tak ludzkiego powodu. Jej umysł, wydawałoby się kierujący się czystą logiką, wpada w błędne koło irracjonalności. Podczas gdy Vision wierzy, że wszystko nadal jest do uratowania i nie porzuca swojego amerykańskiego snu za żadną cenę, Virgina pogrąża się w szaleństwie, staczając się coraz bardziej w swoim samotnym cierpieniu. Stara się wziąć na barki wszystkie problemy rodziny, choć nie potrafi poradzić sobie z własnymi. Gdy wreszcie zdaje się porzucić marzenie męża i godzi się z niefortunnością swojego losu, dokonuje ostatniej zbrodni – zemsty za swojego syna – i odbiera sobie życie.


     King czerpie garściami z możliwości, które daje mu świat Marvela i łączy ze sobą zaadaptowaną na współczesność gotyckość ze wspaniale kontrastującą magią, której zazwyczaj oczekujemy od tradycyjnego gotyku. Pierwszą miłością Visiona była Wanda Maximoff, znana również jako Scarlet Witch. W "Visionie" jest nam pokazana wspólna przeszłość Visiona i Wandy jako swoista paralela związku Visiona i Virginii. Jednakże to Agatha Harkness, nauczycielka Wandy, dodaje historii tego magicznego smaczku. Agatha widzi, dokąd prowadzą losy rodziny Visionów poprzez wizję, którą otrzymuje dzięki roślinie zwanej Wundagore Everbloom. Rytuał, który musi zostać wypełniony, aby wizja przyszłości została zesłana, jest makabryczny sam w sobie, a "Vision" nie boi się nam go szczegółowo pokazać. Kontrast między tym upiornym tradycyjnym gotykiem w postaci magii Agathy, a amerykańskim gotykiem kryjącym się w domostwie Visionów, jest podkreślony również wizualnie. W przeciwieństwie do delikatnych pasteli, którymi opowiedziana jest główna historia o naszych synthezoidach, panele przedstawiające rytuał Agathy Harkness są prawie całkowicie namalowane w szarościach – jedynym kolorem jest czerwień krwi.


     Tom King jest powszechnie doceniany za swoje zabawy konwencją oraz budowanie napięcia na przestrzeni danej historii – “Vision” jest idealnym przykładem tych zabiegów. Romans historii o androidach z amerykańskim gotykiem mógł być srogą porażką, jednakże zespół odpowiedzialny za “Visiona” stworzył z tego kawał dobrego komiksu, który broni się na tyle, że szczerze polecam go osobom, których nie interesują historie superbohaterskie. To świetnie wyważona mieszanka historii o człowieczeństwie androidów, amerykańskim śnie, dylematach superbohatera, jak i miłości i morderstwie.

Komentarze